Postanowiłam zainicjować na blogu stronę, tworzoną przez nasza trójka. Oprócz mnie, która z miłości do ubrań, tracę często i gęsto władzę nad portfelem, pojawi się jeszcze inkowy tata. Jego pierwiastek kobiecy ujawnia się w błysku oka, gdy planujemy zakupy, a w przymierzalniach czuje się jak rekin w oceanie. Będzie też nasz Inul, który po prostu nie ma wyboru z takimi rodzicami i od małego lubi się stroić, mizdrzyc i przebierać.
Pierwszej naszej sesji daleko do perfekcji, ale było radośnie i rodzinnie. Inki na zdjęciach nie ma, bo szalała na swoim rowerze, ale miała ubaw po pachy obserwując wyginających się "starych". Dobrze, że jeszcze daleko nam do etapu: "Mamo, nie rób mi siary".
Zobaczcie jak nam to wyszło. Czekamy na rady, zarzuty i komentarze.
koszula- skarb z lokalnego sklepiku
spodnie- jak wyżej
buty- Convers
kapelusz- H.Landers
koszulka- Jules
spodenki- H. Landers
byty- Bata
czapka- Kiabi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz