środa, 9 grudnia 2015
Wyjście awaryjne.
Wczoraj miał być dzień na luzie, co oświadczyłam przyjaciółce w porannej rozmowie.
Lekcje do 14.30, szybki pociąg do domu, a późnym popołudniem wyczekana przez Inkę wizyta w wiosce świętego Mikołaja.
Wszystko jednak potoczyło się fatalnie.
Pociąg był opóźniony "bezterminowo", a potem bez słowa skasowany. Drugi też i trzeci również. Po dwóch godzinach beznadziejnego czekania zdecydowałam się łapać autobus. Pognałam na drugi koniec miasta, ale pan kierowca pomachał mi jedynie na znak, że się nie zatrzyma. Czemu? Choroba wie.
Wróciłam na dworzec. Do domu udało mi się dotrzeć przed 19 i z miejsca ruszyliśmy tę wiochę Mikołaja zwiedzić, bo dziecko moje przebierało nogami z niecierpliwości.
Wioska Świętego okazała się kompletną porażką, w której jedyną atrakcją była karuzela. Mikołaja w świecie Mikołaja nie było. Podobno przespacerował się o 16.30, kiedy to wysiadywałam dworcową ławkę.
W efekcie wczorajszych ekscesów, dorwało mnie przeziębienie i rzężę.
Matce rzężącej trudno sprostać wymaganiom prawie trzylatki.
Ale ja mam swoje małe wyjście awaryjne.
Zapasy, które gromadzę w miejscu, do którego małe rączki dosięgnąć nie mogę. Wyklejanki, małe puzzle, klocki i inne pierdołki, które zajmą Inkę, dopóki we łbie nie przestanie mi huczeć. Nauczyłam się, by robić zakupy na zaś i nie pokazywać wszystkiego. W ten sposób mam w zanadrzu coś, co może mi uratować dzień. Często kupuję rzeczy w posezonowych wyprzedażach. Teraz na przykład można nieźle się obłowić, kupując zabawki związane z Halloween. Za rok będzie jak znalazł.
Dziś w podworcowych konsekwencjach uratował mnie zestaw drewnianych zabawek choinkowych, które kupiłam wraz z kończąca się zimą 2014. Było jak znalazł.
Zapasy awaryjne sprawdzają się również jako pocieszajki w czasie choroby, albo na zwykłą poprawę humoru. Moja Mama tak robiła. I zawsze padało moje zdziwione i radosne: "Mamo, skąd to masz?!".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2015
(98)
-
▼
grudnia
(9)
- Czego słuchać z dzieckiem? Ponad 15 moich ulubion...
- Ludzie chcą czytać o narzekaniu.
- Święta bez spinki, czyli slow Christmas.
- Jak pomóc Mikołajowi- prezenty dla (prawie) trzyla...
- Boże Narodzenie po francusku.
- Wyjście awaryjne.
- Matka też człowiek, czyli kiedy moje dziecko jest ...
- Weź się, zrelaksuj!
- Kreską magiczną.
- ► października (10)
-
▼
grudnia
(9)
Labels
balkon
blog
Boże Narodzenie
ciasteczka
do kawy
dom
dwujęzyczność
dwukulturowość
dziecko
Francja
ja
jesień
kobieta
kosmetyki
książki
lato
LBA
makijaż
mama
manualnie dla dzieci
mężczyzna
miasto
międzynarodowość
moda
moda dziecięca
moda męska
motywacja
muffiny
pasje
plastyka
pogoda
Polka we Francji
Polska
praca
przekąski
przepisy
przyjaźń
przyjemności życia
refleksje
rodzicielstwo
rodzina
rozwój dziecka
sałatki
społeczeństwo
stylizacje
stylizacje dziecięce
szafa
szkoła
trójjęzyczność
uczniowie
warzywa
wiosna
wnętrza
współczesność
zabawki
zakupy
zima
zwyczaje i obyczaje
życie codzienne
życie codzienne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz