sobota, 16 maja 2015
Odpowiednie iso do makijażu.
Pomyślałam, że jak to blog kobiecy, to tak całkiem po babsku napisze post o makijażu. Z początkiem wiosny zrobiłam mały remanent w kosmetyczce. Chciałam się z wami podzielić moimi odkryciami i poopowiadać o kilku już sprawdzonych mazidłach. No, jak to baby robią na babskich blogach.
Zdjęcia miały być piękne.Poustawiałam pastelowe butelki w łazience i zaczęłam pstrykać. Okazała się jednak, że wszystkie fotki za nie warte funta kłaków. Zdecydowała, że to na pewno wina światła i przeniosłam się z całym majdanem do zatopionego w słońcu salonu. Kolejne 30 zdjęć było równie beznadziejnych.
Wklepałam w google pytanie o zdjęcia kosmetyków, a tam....czysta chińszczyzna. Miałam dobrać odpowiednie iso, czas migawki, przysłonę F, głębię ostrości i bilans bieli.
A gdzie to wszystko jest!?
Kolejne półtorej godziny spędziłam na studiowaniu instrukcji obsługi mojego aparatu. Bestia okazała się całkiem kompleksowa i profesjonalna.
Po w sumie trzech spędzonym nad cieniem do powiek, nadal byłam w szczerusieńkim polu.
Na dziś dość!!!
Spakowałam rodzinę do auta i pojechaliśmy do zoo. Może choć żyrafie fotkę pstryknę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2015
(98)
- ► października (10)
Labels
balkon
blog
Boże Narodzenie
ciasteczka
do kawy
dom
dwujęzyczność
dwukulturowość
dziecko
Francja
ja
jesień
kobieta
kosmetyki
książki
lato
LBA
makijaż
mama
manualnie dla dzieci
mężczyzna
miasto
międzynarodowość
moda
moda dziecięca
moda męska
motywacja
muffiny
pasje
plastyka
pogoda
Polka we Francji
Polska
praca
przekąski
przepisy
przyjaźń
przyjemności życia
refleksje
rodzicielstwo
rodzina
rozwój dziecka
sałatki
społeczeństwo
stylizacje
stylizacje dziecięce
szafa
szkoła
trójjęzyczność
uczniowie
warzywa
wiosna
wnętrza
współczesność
zabawki
zakupy
zima
zwyczaje i obyczaje
życie codzienne
życie codzienne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz