Dobry Francuz, to wypoczęty Francuz. Wiadomo, nadmiar roboty, nawet najlepszej, szkodzi.
W państwie serem i winem płynącym system wypoczynkowy został rozbudowany do perfekcji.
Szczególnie cieszą się tym urzędnicy państwowi, którzy w momencie podpisywania umowy o pracę, wiedzą, iż maja w niej zapewnione dożywocie. Można więc nóżki na biureczku położyć i spokojnie sobie pobimbać przez maksymalnie 35 godzin tygodniowo. (Zapewne są wyjątki od tej reguły, żeby nikogo nie obrazić.) Chociaż w poniedziałki to się jeszcze nie ma co do urzędu wybierać, bo poniedziałek jest zaraz po weekendzie. Zbyt brutalne przejście do biurowej rzeczywistości może być niebezpieczne. Analogicznie- piątki są już weekendu początkiem.
A więc trzy dni od 8 do 17. Z dwugodzinna przerwą na jedzonko oczywiście. Pracownik głodny, to pracownik zły.
Ale to jeszcze nie wszystko. Francuzi wymyślili system "mostów". Co prawda i u nas długi weekend majowy należy do tradycji, ale żabojady maj sobie "zamostowali" totalnie.
1 maja-wiadomo. Jeśli wypada w czwartek, piątek lub poniedziałek mostek gotowy.8 maja- rocznica zakończenia II wojny światowej. I kładka jak wyżej. 14 maja- Wniebowstąpienie. Kierujący się głęboko posuniętą logiką, laiccy Francuzi świętują Ascension i mają okazję do kolejnego długiego weekendu. I na deserek Zielone Światki w ostatni poniedziałek maja.
Nie do końca jestem pewna, czy każdy mieszkaniec tego pięknego kraju wie, czemu do pracy nie idzie. Ale czy to ważne? Ja nie narzekam, ja się przyłączam!
Za miesiąc i kilka dni i my tu, w Ojczyźnie most będziemy mieli. No może nie most, tylko mostek, ale nie ma co grymasić. Od środy przed Bożym Ciałem do poniedziałkowego ranka - akurat tyle, by odpocząć, lecz się nie rozleniwić. Wystarczy tylko pogodę ducha zachować, a nawet deszcz mi w tym nie przeszkodzi :)
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/YKlbJnAGOHQ
OdpowiedzUsuń